Page:Jarosz Derdowski - O Panu Czorlińscim co do Pucka po sece jachoł.djvu/137

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

— 119 —

— Widzę tero, że w twym sercu czułosc dlą mnie bije!
Jąnek nieroz mnie powiodoł, że te mosz na gorze
Gdzes schowany pod ustrzechą wieldzi skorb w szotorze.
Szukoł jo go, bo żem wiedzoł, że to nie je bojka,
Ale mniałas go ukrete, jakno gniozdo czojka.
Na przyodzewk go chowałaś i na cężcie czase,
A ciej widzysz chłopa w bjedze, dajesz mu szporkasę.
— Chtoż taciego be amnioła nie czceł i nie kochoł? —
Rzek Czorlinsci i z wruszenio chłop jaż sę poszlochoł.
Muża ju mnioł weprzedane wszescie swoje sece
I kobjele weprożnione wieszoł so na plece.
Weszle, abe jisc na morze, Muża stąpoł przodem,
Wnet stanęne, tam gdze dłudzi czekoł bot za lodem.
Prze nim ju sę uwijało Muże chłopow porę,
Co wkłodale na dno statku żelazne cężore,
Abe głębi sę zanurzeł i utrzemoł wogę,
Tak reboce robją zawde potem jadąc w drogę.
Szlachcec z Bosą sę żegnając czekoł do ostatku,
A ciej chcele ju odjeżdżać, usod też do statku.
Cygną z gruńtu na powrozu żelazną kotwicę
I wnet dzinie szlachcec z oczy swoji połowice.

Mniedzemorze Hel i trze kępe.

Ona poszła do koscoła, klękła przed ołtorzem
I modleła sę za chłopa, chtoren jedze morzem:
Abe jemu ju złe duche nie robjełe szkode,
Abo wiater go nie wrzuceł do głęboci wode.
Poszła tej do plebaniji, dała na zdrowascie,
Be sę ksążk dlą niego modleł o niebiescie łascie,