Page:Jarosz Derdowski - O Panu Czorlińscim co do Pucka po sece jachoł.djvu/134

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

— 116 —

I ją kozoł wszescim ze wsi łojic bez litosce.
Mowieł, że ciej mniedze nimi on czuwając stoji,
Żoden niech sę czarownice więcy ju nie boji.
Tej zaczęnie wszescy streszkę walec, że le pęko,
Jeden cijem ją okłodo, drudzi gołą ręką.
W krzyżach gnote ji przecidle, połąmale schabe,
A nobarży ją korałe ożeniałe babe.
Jedna mowi: — Te żes moje zaspiewała dzecę —
I scesniętą pięscą bije czarownicę w plece.
Drego mowi: — Te żes moją uroczeła krowę —
I sękatą szczepą rani omąńcowi głowę.
Trzeco mowi: — Te żes moją ususzeła owcę —
I ostrymi pazurami mscy sę na Cejnowce.
Poci biją, doktor mowi głosno Confiteor,
Bo on godoł po łacenie, jakbe jaci przeor.
Tej wsodzają ją do botu i wiezą na morze,
Be oboczec, cze też babsku woda szkodzec może.
Ale ona, jak ciej kaczka, pływać potrafieła,
Bo trzemała ją na wodze czarująco seła.
Po pławieniu na brzeg morzo werzucele stosa,
Gdze ji doktor narznąn nożem usze i kuńc nosa.
Chcele spolec babę za wsą, kęne je modzieła,
Ale ona od zmęczenio sama odwaleła.
Pogrzebale ją na pustym nieswięconym mniescu,
A od razu tej wszesciemu stoł sę kuńc nieszczescu.
Naszy tej do Osłanina jechale za wodę,
Abe żądać od amtmana za swuj czen nogrodę.
Chcele, żebe nąm darowoł abe na rok cińsze,
Zniżeł podatk od komninow, od głow i jesz jinsze.