Page:Jarosz Derdowski - O Panu Czorlińscim co do Pucka po sece jachoł.djvu/133

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

— 115 —

Co dzeń prawie jacie cało z Chałup wenosele,
A cy wszescy, co umarłe, zawde wieszczy bele
1 zaczęni krew wepijac z onech, co jesz żyją
Czasem z żeco wesuszele całą famniliją.
Wszescy ledze narzekale dniami i nocami
Na Cejnowkę, starą babę, z czornemi slepiami.
Kożdy mnioł ją w podejrzeniu, że te cężcie plodzie
Zczarowała na niewinne ledzeska ubodzie.
Ta wiedzała decht wszeciuchno, co le chto powiedzoł,
Bo ji szady kot to szeptoł, co za piecciem sedzoł.
Czorne gape nad ji checzą lotałe do koła,
Ani w swiątek ani piątek nie szła do koscoła.
Tej nostarszy rebok ze wse, co go zwale Jąnem,
Nogle ostoł nawiedzony kudłatym kołtąnem.
Przeszed jego doktorowac jacis pąn z daleka,
Co sę chwoleł, że weleczy kożdego człowieka.
Doktor, ciej so mnioł chorego dobrze obezdrzane
Rzek, że on od czarownice ze wse mo zadane.
Ciej to doszło do szołtesa, tej ten kozoł zaro
Zegnać razem wszescie babe, cze młodo, cze staro.
Tej położeł mądry doktor mniotłę decht przed dwierze,
Bez tę mniałe one włazec regą, jak żołmnierze.
Babe jidą na szołtestwo wszescie bez wemowci,
Kożdo przeszła bez ne dwierze, okrąm le Cejnowci,
Ta, ciej mniotłę oboczeła, chutko precz ucekła —
Kożdy poznoł, że mo sprawę z kadukami z piekła.
Zaro wszesci jak za wilciem puszczają sę za nią
I zgonioną przed doktorem stowiają waspanią.
Doktor uznoł, że judoszow w sobie mo dwanosce