Page:Jarosz Derdowski - O Panu Czorlińscim co do Pucka po sece jachoł.djvu/123

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

— 105 —


Pani Czorlińsko sę z chłopem rozmowio.

Ju Czorlińsko chłopu więcy przeszkodzec nie smniała,
Be sę na nią nie rozgorzeł, srodze sę bojała.
Le wecero sobie ocze i na niego wadzy,
Że ji nigde nie chce sluchac, ciej mu dobrze radzy.
— Wierę te ju barzo mało — mowi — dbosz o żonę,
Bo z drudziemi sobie skoczesz, ciej jo we łzach tonę.
Konies straceł, o tym dobrze wiedzą wszescy ledze,
A chto wie, jak cy sę dali w świece jesz powiedze.
Gdze mosz konie, sanie, detci? Powiedz twy kobjece!
Bo chcę sama z tobą jachac do Pucka po sece. —
Tej Czorlińsci sę zawstydzeł i rzek do swy żone:
— Webocz, Boso! Co żem straceł, nie będze wrocone.
Konie leżą w Pomrach umorzone głodem,
Sanie z Bartciem spoczywają w jezerze pod lodem.
Ale detkow żem nie straceł, bo umniem szporowac,
Wiedzoł jo żem, gdze to trzeba swoje detci schowac!
I uderzeł sę rękuma w cieszenie zaszete,
Tej w niech głośno zabrzęczałe wzruszone monete.
Usmniechnęna sę figlarnie a tej rzekła pani:
— Ną nolepi! Więc ju bratku, nie mosz razu sani?
Dotąd koni le utrata doszła do my wiedze,
Bo mnie o tym wczora reno powiedzele żedze. —
— Jakże? — pyto sę Czorlińsci — Cze czasem cy sami,
Co żem jo jech do Conowa na torg wioz z pyndlami? —
— Ja! Cy sami! — mowi bjałka — Westaw le so, Jąnie,
W jacim wczora przed fryszteciem do nos przeszłe stąnie!
Nose mniele decht czerwone i zmrożone leca —
Zaro wszesci przestąpiele ugrzoc sę do pieca.