Page:Jarosz Derdowski - O Panu Czorlińscim co do Pucka po sece jachoł.djvu/122

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

— 104 —

Bjałcie głośno zakrzeknęne, na wies przecz ucekłe,
A za nimi slode chłope gnałe, jakbe wscekłe.
Wnet żewego ducha w jizbie ju nie beło więcy,
Le Czorlińsci ostoł z żoną kapuzą zajęcy.

Bjałka chcała tej kapuzę i roboka spolec,
Lecz Czorlińsci tego wcole nie chcoł ji pozwolec.
Rzek: — Jo muszę dobrze skarcec czarownika Szmula
Za to, że mnie w mucę zadoł piecielnego mula!
Ciej ju do dum będę wrocoł, pudę do łajdoka
I mu cesnę w pesk kapuzę i tego roboka,
Abe wiedzoł, że mnie Pąn Bog jesz mo w swy opiece
I że mnimo jego czarów nie zdzinąnem w świece. —

Żona chłopa mniteguje, prosy go, jak może,
I powtorzo, co to braceszk do ni rzek w klosztorze:
— Że kapuzę trzeba spolec ze wszescim na mniescu,
Be do reszte ju zapobiedz wszelciemu nieszczescu! —
Czorlińsci sę ale upar i le godo swoje:
— Jo szmulowsciech — mowi — czarów więcy sę nie boję!
Te doch klepiesz, jak starego króla głupi breda,
Dotąd doch z tą djoblą mucą mnie nie zjadła bjeda.
Ju na głowę ji nie wsadzę, le ją sobie włożę
Do cieszeni, bo jesz ona na cos zdac sę może.
Potym szlachcec mula nazod podnios bez szotorę
I go włożeł do kapuze pod futrzaną skorę,
A tej dobrze pozaszywoł caluscie rozpruce
I do sekni swy warpowy w cieszeń schowoł mucę.