Page:Jarosz Derdowski - O Panu Czorlińscim co do Pucka po sece jachoł.djvu/121

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

— 103 —

Ciej ją dognoł, tej chcoł zgrabnie obyńdz panią w koło,
Doch w tym czuje, że chtos — Jąnie! Jąnie! — za nim woło.
Obzero sę i spostrzego — ledwie ocząm wierzy —
Swoją Bosę nąmnilejszą stojącą u dwierzy!
Prys, jak kozeł, bez trze stoicie, szerok rozwar ręce
I sę rzucel w swoji żone mniłosne objęce.
Uscesnęne sę serdecznie, podale są gąbcie,
Jak na dachu rozkochane pieszczą sę gołąbcie.
Drużba zaro doł na wiwat zarznąc melodyją,
Wszesci gosce zawołale: — Niech oboje żyją! —
Tej sę czuli małżonkowie kąseczk zawstydzele,
Jesz le roz so dale gębę, tej sę ju puscele.
— Tero, ciej cę mąm, spokojnie mogłabem umnierac!
Rzekła Bosa i szneptuchem wzęna łze wecerac.
Ale szepeł tej spostrzego i so boczy w głowie,
Co to zrobić ji nakozoł braceszk we Wejrowie.
Rzecze — Gdze te mosz kapuzę? — Podej mnie ją, żewo!
— Bo cy w nią cos zadoł czopnik, gadzena fołszewo.

Piecielny mul.

Szlachcec skoczeł po kapuzę na hoku wiszącą
I ją podoł swoji żonie ręką drygającą.
Bjałka zaro we westrzodku futer w ni rozpruła
I czornego z ni roboka wnetko werzuceła.
Robok ten mnioł trze jaż głowe, nogow mnioł szesnosce,
A przenąmni sedem palcy mnierzeł on długosce.
Ciej sę zacząn brzedol czułgac w jizbie po podłodze,
Tej sę wszesci weselnice powerzasle srodze.