Page:Jarosz Derdowski - O Panu Czorlińscim co do Pucka po sece jachoł.djvu/106

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

— 88 —

Organista tej bez mnidzie znak doł swoji corce,
Be zagrała Czorlińsciemu co na klawikorce.
Bjałka sę to czerwinieła, to jak kreda bladła,
Ale wreszce do dłudziego pudła grac zasadła.
Klapę w gorę tej podniesła rozłożeła note
I zaczęna bic palcami w bjołe pudła gnote.
Z goscem blisko klawikortu sadle so rodzyce,
Abe słuchac, jak wepadnie ono w gnote bice.
Bjałka tłucze prawą ręką na oteczne gnote,
Cenko, jak to muzekują po stodołach kote.
Razem ale wali lewą, jako be po basach,
Grubo, jak ciej skrzepią cężcie wrota na zowiasach.
Roz zdowało sę, że tesąc zabow skrzeczy w błoce,
Potym znowu, jakbe twarde żogowale kloce.
Wreszce raptem przeskoczeła w melodyją smutną,
Jak ciej w pustą noc na notę spiewają pokutną.
Pokozała bjołe ząbcie i podniesła głowkę,
Tej zaczęna do muzeci spiewac jim frantowkę:

O Kaszubie Kroku i o Wandze, co nie chcała Mniemca.

Na ny kępie, na zelony, na żornowsci wodze,
Sedzoł ciedes smok okrutny w murowanym grodze,
Z tełu lew, a z przodku orzeł z bjoławym ozorem,
Wjedno w strachu trzemoł wszesciech ledzy nad jezorem.
Ksążę Krok, co mnioł za gorą ząmek swuj Krokawę,
Muszoł sedem bjałkow na dzeń oddac mu na strawę.
Te okrutny smok pożeroł żewcem srodze chcewie,
A jesz czasem żądoł więcy, ciej beł w wieldzim gniewie.