Page:Jarosz Derdowski - O Panu Czorlińscim co do Pucka po sece jachoł.djvu/103

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

— 85 —

Weznie w ręce swe kapłańscie swiętą szlubną ksygę
I odbjerze od obojga mołżeńską przesygę.
A ciej ksążek jech w koscele złączy do gromade,
Tej sę wszesci zabjerzeme razem do bjesade.
Na tę jo, jak starszy drużba, ładnie państwo proszę
I od starkow pannę młody ukłone przenoszę.
Pąn ojc przewioz wczora z mniasta fase dwie gorzołci,
Beczkę piwa i cygarow większe puł kobjołci.
A zabjiją na bjesadę wołu kormnionego,
Kopę kurów, mędel gułow i wieprza tłustego.
Woł ze strachu ręczy w chlewie i żałosnie stęko,
Wieprz ju klęko na kolana, bo sę smnierce lęko.
Sroka będze tam bez oka, krowa bez wymninia,
Sarna będze też bez boka i kur bez grzebynia;
Będze, co nąm Bog nadarzy i kuchorz uwarzy,
Będą młodzy zajodale zarowno jak starzy.
Tam czekają kuropatcie na pannę i matcie,
A dlo chłopow są od skopow ude i łopatcie.
Strzelec w lese nąm zastrzeleł mędel jaż zajęcy,
Będze tam i kopa gęsy, kaczkow trochę więcy.
Ciej nie będze dosc widelców, będzem jesc rękuma,
Więc wos proszę, żebesta sę nie najedle doma.
Wszetko, co le je smacznego, na weselu będze,
Będą nure i łabędze, co sedzą na grzędze.
Pani matka nąm upiekła cilka pieców chleba,
Będą kuche i pańtuche i co jeno trzeba.
Klarnet, base i skrzepice będą nama grałe,
Bjałkąm tam i kawalerąm nodzie będą drgałe.
Tero proszę wszesciech słowetny rodzene