Page:Język Polski Rocznik 1 (1913).djvu/50

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.
42
I. 2
JĘZYK POLSKI


postawił w swoich pracach na gruncie naukowym[1]. Pokrótce rzecz możemy przypomnieć:

Oto w w. XIV. i XV. zakończenie narzędnika l. poj. deklinacyi zaimkowej było -ym (-im) tak na rodzaj męski, jak nijaki, w miejscowniku zaś -em również na oba rodzaje. W ciągu wieku XVI. końcówka -ym (-im) wyparła z miejscownika zakończenie -em zupełnie tak, żeśmy posiadali na dwa rodzaje i na dwa przypadki t. zn. na wyrażenie czterech znaczeń tylko jedną formę na -ym (-im). W porównaniu z całokształtem odmiany nie było to koniecznem, ponieważ nie wszystkie przypadki odmiany zaimkowej przymiotników na rodzaj męski i nijaki były identyczne. I tak: wprawdzie dat. (celownik) i gen. (dopełniacz) l. pojed. zaimkowej odmiany przymiotników były te same formalnie tak na rodzaj męski, jak i nijaki (dobremu królowi, dobremu dziecięciu, dobrego króla, dobrego dziecięcia), ale za to trzy pozostałe przypadki, t. zn. nom. (mianownik) l. pojed., acc. (biernik) i voc. (wołacz) różniły się od siebie i różnią się do dziś dnia, por. przypadek I: dobry króldobre dziecię; przyp. IV: dobrego króla (względnie dobry stół dla nieżywotnych!) ‖ dobre dziecię i wreszcie przypadek V: o dobry królu!o dobre dziecię!

Oczywiście, że stosunków znaczeniowo-syntaktycznych narzędnika i miejscownika nie można porównywać ze stosunkami dopełniacza lub celownika, a to dlatego, że w tych dwu ostatnich przypadkach mamy po jednej formie na wyrażenie dwu znaczeń t. zn. celownika l. pojed. rodzaju męskiego i nijakiego i dopełniacza l. pojed. rodzaju męskiego i nijakiego, tymczasem w narzędniku i miejscowniku mamy jedną formę dla czterech znaczeń! Warto to podkreślić, ponieważ prof. A. A. Kryński stale te stosunki porównuje i utożsamia, czego bynajmniej nie można robić bez zastrzeżeń.

Sytuacya zatem była taka, że forma narzędnika i miejscownika mogła się dołączyć w rodzaju męskim do form I, IV (przy nieżywotnych) i V przypadka (dobry!) i przybrać zakończenie -ym

    polemiki, zwłaszcza takiej, w której polemiście nieraz więcej zależy na skompromitowaniu i pobiciu przeciwnika, aniżeli na oświetleniu i rozwikłaniu rzeczy. Dlatego odpowiadałbym ewentualnie tylko tym autorom, którzyby się potrafili utrzymać — zdaniem mojem — na wyżynach rzeczowości. Zastrzeżenie to może niepotrzebne nie jest: u nas bowiem nawet w nauce, a często też w jej stosowaniu do pisowni, pojawia się zupełnie nieodpowiednia polemika.

  1. Kwestya językowa. O bezzasadnem odróżnianiu rodzaju nijakiego od męskiego w deklinacyi przymiotników. Warszawa 1873.
    Gramatyka języka polskiego. Warszawa 1900. Wyd. drugie, §§ 409, 316, 217, 146.