Page:Hrabia Emil.djvu/56

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been validated.

Sama wychowana przez macochę, starała się widocznie być wdwójnasób dobra dla pasierbicy. Emil usiadł między dziećmi i żartował z niemi niezręcznie, przeceniając ich głupotę i budząc nieufność. Zaczynał już rozróżniać je nietylko po wzroście. Dotykał ich ślicznych, jasnych włosów, długich i zupełnie żółtych, jak dojrzała pszenica.

Ada lekceważyła bratową, którą umiała kierować według swych kaprysów.

— Tylko niechaj pan nie flirtuje z Anielą, — ostrzegała Emila. — Mój brat jest strasznie zazdrosny i jak tylko schudnie trochę w Marienbadzie, przyjedzie tu zabić ją i pana także. Ach, to biedna kobieta. Jedyne wyjście dla niej w tem położeniu — to jest cnota. O niej istnieje w rodzinie legenda, że nie zapomniała się nigdy.

Przy końcu rozmowy zadała mu pytanie, które zrozumiał dopiero po chwili. Zdumiał się i zaczerwienił. Nie odpowiedział nic. Nie patrząc na Adę, usłyszał, że się głośno śmiała.

 

X.

 

Była ciągle pogoda, upał. Emil wynajął motorówkę na dwie godziny. Jechał wzdłuż brzegu. Wdychał głęboki, zimny zapach wody. — Morze było, jak płynne szkło różnych kolorów, modelowane przez wiatr.

Ukłonił się zdaleka komuś ze znajomych, idącemu wybrzeżem. Zadrżał z rozkoszy na myśl, że tak samo mogłaby to być Diana. Nazywał ją w myślach swoich już zawsze jej imieniem. Sama możliwość bycia jej

54