Page:Hieronim Derdowski - Kaszube pod Widnem.djvu/30

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

Ciej Chodkiewicza próżno straszeł Turek,
Za jego duszę zmówime pacorek.

Sedle na konie i w puccim koscele
Bogu się wszesci klęcząc polecele.

A tej żewnosce nabrale w kobiołcie,
Co jim beloćcie przenosełe biołcie:
Chleb, mięso, jaja i wędzone rebe,
Okrasę, krepe, brzod i suche grzebe;
Wsześciego brale w kobiołcie potrochu,
Wreszce do góre nasepale prochu.
Prze flintach dobrze opatrzele skałcie,
I bełe w rychce jech porządcie całcie.

Puscele koniąm niecierpliwym wodze,
A Kulczyk jedze przed nimi na przodze;
Coraz sę więcy bracy do niech łączy,
Bo mąż kaszubści do wojne je rączy.

Ciej jech prowadzeł Kulczyk bez Chonice,
Ju dwa sta szlachtę mnioł w swoji konnice.

W Poznaniu mężny wódz sę dowiaduje,
Jak król pod Widno downo maszeruje,
Więc prosto pędzy bez Szląsk i Murawę,
Be stanąć na czas do krwawy rozprawe.

Wreszce szczesliwie przebył w samą porę;
Widzy przed sobą Kalemberską górę,