Page:Hieronim Derdowski - Kaszube pod Widnem.djvu/29

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

Z małą wpod ną niech gorstką ciejbe orzeł
I jech tysące na placu położeł.

— Wszęde odnoseł chwalebne zwecęstwa
A królem ostoł gwoli swego męstwa.
Sami go Turce polścim lwem nazwale,
Bo nigdze placu mu nie dotrzymale;
Ciej le wąs jego i oko sokole
Uzdrzą, to zaro umykają w pole.

— Pod tacim królem to wojować mniło,
Sąm za sto ludzy stoji włosną syłą,
Chto w jego służbie, ten sławę dosęże,
Dalij więc na koń, cne kaszubście męże!

Wieldzie ta mowa zrobieła wrażenie:
Chwileczkę głuche nastało milczenie,
Tej jak nie reknie szlachta wieldzim krzyciem:
— Wiwat król Sobek! Pudzeme z Kulczyciem!
Błysłe w powietrzu stare karabele:
— Hejże na Turka! Bic nieprzejocele!

Tej rzecze Kulczyk: — Słuchejta le, druche!
Srodze sę ceszę, żesta tacie zuche,
Le nim na wojnę rycerz polści ruszy,
Boga pokornie w pomoc wezwać muszy,
Więc do pobliści jedzma pucci fare,
Be złożec Bogu modłę i ofiarę;
Tam też Wejhera Jąna leży cało,
Co pod Chocymen długo walczeł smniało,