Page:Hieronim Derdowski - Kaszube pod Widnem.djvu/26

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

Skorno Turk z prowde na Rzym się odwoży,
Kożdy z nos żece za wiarę położy,
Le jesz do tego brukuje on czasu,
A jo tu w Polsce dosc mąm ambarasu.

Tej ni posłowie gorzko zapłakale
I do królowy w prośbę sę udale.

Ciej sę król po mszy spotkoł z Marysieńką,
Rzekła do niego: — Le słuchej, serdeńko!
Zaro mnie pudzesz bic pod Widno Turka,
Bo nie, to cebie srogo spotko burka!

Meszli król Sobek: — Będze z tobą lecho!
Rzecze więc: — Żonko, my dusze pocecho!
Ciej te mnie kożesz, pudę na pogane,
Z wojściem za mniesąc ju pod Widnem stanę;
W pień cało zgraja wnet będze wecęto,
Beles le, duszko, te beła kuńtęnto!

Tej sę królowo rozsmiała milutko,
A król na wojnę szekowoł sę chutko.

I do Krakowa scygo wojsko wierne,
Hufce huzarów formuje pancerne,
W stol uzbrojone jaż po same pięte,
A orle skrzydła na plecach przepięto;
Tech sę nobarży bojele pohańce,
Bo mniele ostre pałasze i lańce.
W piechoce same najemne żołmnierze,