Page:Hieronim Derdowski - Kaszube pod Widnem.djvu/25

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

Abe pomogle w ty nieszczesny doli,
Kożdy sę boji Turka krzewech mnieczy
I kroj mniemniecci zleco bości pieczy.

Tedy pokornie cesorz apostolści
Prosy o pomoc Sobka króla Polsci,
Co mocno nieroz trząś tureccim trąnem
A beł u naju zwany Trzecym Jąnem.

Król sobie mnieszkoł w cechym Wilanowie
I mądre plane ukłodoł se w głowie.
Jednego razu zbudzeł sę o swice
I na mszą świętą spieszeł do kaplice,
W tym klęko przed nim austryjacci poseł
I załamując ręce, tak go proseł:
— Ach retuj Widno, Nojasniejszy Panie,
Bo je obiegli turecci poganie!

Ale król odrzek: — Idzże sobie, hrabio,
Niechże wąm Turce choc wszetko zagrabią!
Niech pogąn mniemców dobrze roz wekorze,
Bo wa le zdzerce jestesta i tchórze.

To rzekszy, dalij idzie król Sobieści,
W tym przed nim klęko posłaniec papieści
I prosy: — Królu! Retuj chrzescyjaństwo,
Bo jesz Rzym zajmnie okrutne pogaństwo!

Król odpowiodo: — Żol mnie je Papieża,
Ale jo tero mało mąm żołmnierza,