Page:Dusze z papieru t.2.djvu/103

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.
99
 
 

nie wśród publiczności niesłychane, bo przecież nie często się zdarza, aby się w teatrze można było nauczyć, w jaki zręczny sposób uchodzi się przed krawcową, której się jest winno kilka tysięcy. Kobiety w audytoryum widocznie wzruszone... I lord Foulder jest wzruszony. Lecz 1ady ani drgnie:

— Nie zna pan środków, jakie stosuję w zetknięciu się z wierzycielami...

— W każdym razie nie są to środki pieniężne, — zauważył wesoło lord.

W przeciągu pięciu minut krawcowa przeprasza lady Frederick, że wogóle śmiała przyjść. Naturalnie! Lady zaprosiła ją na śniadanie z arcyksięciem i zaczęła jej mówić po imieniu. Wśród publiczności nagłe rozczarowanie, bo arcyksiążę jest artykułem zbytkownym i tylko niewiasta tak bezczelna jak lady Frederick może sobie na to pozwolić.

Skończmy jednakże z miłą lady... Okazała wspaniałomyślność raz jeden, okaże ją raz drugi; chcąc się pozbyć młodego lorda, zakochanego w niej po długie uszy, zaprasza do siebie i umyślnie robi przy nim tualetę. Młodzieniec zaś, zobaczywszy, że kobieta składa się nietylko z ciała ale i z peruki, gorsetu, masła kokosowego, karminu, pudru, waty, wszelkiego rodzaju podkładek, węgielka do czernienia brwi, z atropiny do zapuszczania oczu, parafiny, wody utlenionej,