Page:Dusze z papieru t.1.djvu/88

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.
84
 
 

niem dusza. I znowu brzeg przepaści i niemoc i zwątpienie, i gorycz; dusza ludzka szukająca prawdy wiekuistej wybucha rozpaczliwym śmiechem sama nad sobą, nad męczeństwem nocy bezsennych, nad mozołem i krwawym trudem myśli.

Więc niszczy wszystko co stworzyła, co jest złudą prawdy; niszczy w milczeniu, na chwilę tylko przystanie i spojrzy jeszcze raz w popioły, w których tli »dusza i wiara wielu lat« z błyskiem nadziei, aż się zupełnie przemoże, wszystko poświęci, nie chcąc zrozumieć wyrzutu kobiety, która z nim szukała światła, że niema prawa niszczyć jej mozołu, bo »dowodem mocy jest to właśnie, że ona śmie sama sobie nadawać prawa«.

Nie będzie już krwawił myśli, tylko zapadnie w milczenie niezgłębione i będzie oczekiwał objawienia. Prawda przychodzi sama z milczenia i niemej tęsknoty. A gdy chwila dojrzeje, »gdy godzina ma wybić, jednem słowem, jednym ruchem można wywołać dziwne rzeczy«.

Dla tych, co na nizinach zostali i chcieli budować szczęście na prawdzie — zgasło w tejże chwili światło na wieży, złuda prawdy. Odtąd tam zapanuje milczenie, runie w ciemności urodzone ze złudy małe ich szczęście i czekać będą na objawienie prawdy. Mędrzec prawdę im przyrzekł nie szczęście, jak już powiedziano, rzucić