Page:Dusze z papieru t.1.djvu/110

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.
106
 
 

dzi, czy zajmie, ujęła się autorka »Skiza« za »panną Maliczewską«, za metresą, która nią została dlatego, bo jej nikt nie pouczył o prawdzie, że życie to nie teatr. Poruszona do głębi niesłychaną, niezasłużoną krzywdą dziewczęcą, podjęła się jej obrony serdecznie i szczerze; w zapale, zapomniała częstokroć o wymaganiach artystycznych, nie pamięta jednak o pięknej formie ktoś, kto nie udaje uczucia, lecz mu się dał unieść, jak fali.

Ukazała nieszczęsną »metresę« w całem jej biednem życiu, takiem, jakie ono jest w istocie, niewyretuszowanem i nie podmalowanem wedle surowych wymagań artystycznych. Dlatego też, może kto zbyt pod tym względem skrupulatny, może mieć pretensye do znakomitej autorki, jednakże społeczny ton sztuki, wielka szlachetność celów jej, serdeczne przejęcie się smutnym tematem, uświęci środki artystyczne. Zresztą autorkę »Skiza« i » Dulskiej« stać zawsze na formę skończoną, jeśli o to idzie.

Na komedyach Zapolskiej można zrobić ciekawe spostrzeżenie: wspaniała ta pisarka — za wiele widzi. Niemcy, na widok rozhukanych koni Chełmońskiego mówili: »Za wiele ruchu!«, o komedyach Zapolskiej rzecby można: za wiele obserwacyi. Niema drobiazgu, któregoby Zapolska nie dojrzała, niema najdrobniejszego rysu, któregoby nie wyśledziła; pani Dulska, najspry-