Page:Adam Bełcikowski - Pies i jego obyczaje.djvu/15

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

— 9 —

kozę i przynosiła mu mleko. Któregoś dnia wstała wcześniej i zaczęła coś szyć. Pies myśląc, że zapomniała o jego śniadaniu, starał się wszelkiemi sposobami zwrócić na siebie uwagę, jakby namawiał swą żywicielkę do wyjścia. Wreszcie otworzył łapką szafkę i wyjąwszy stamtąd swoją miseczkę, postawił ją przed służącą.
 Myśliwy przechodził przez niedawno zamarzłą rzekę. Na środku załamał się pod nim lód. Utrzymał się on ponad powierzchnią, oparszy dubeltówkę o brzegi lodu. Pies, który mu towarzyszył, starał się swego pana wyciągnąć z wody. Widząc, że to mu się nie uda, pobiegł do sąsiedniej wsi po pomoc. Spotkawszy człowieka przechodzącego, zaczął go ciągnąć za ubranie i robić wymowne ruchy, aby go zmusić do pójścia za sobą. Człowiek poszedł za psem i zdołał uratować myśliwego. Widzimy, jak mądrze ten pies postąpił! Czyżby inaczej postąpił człowiek, któryby nie znał miejscowego języka i nie miał tyle siły, aby tonącego wyratować?
 W jednym domu służył lokaj głuchoniemy. Wychowany przez rodziców swego chlebodawcy, był do niego niezmiernie przywiązany. Nie chciał dopuścić, aby go ktokolwiek wyręczał w służbie. Aczkolwiek głuchoniemy, lokaj był do pewnego stopnia ciężarem, ale pan, ceniąc przywiązanie starca, nie chciał go oddalać. Kupił więc rozumnego psa i dał go do pomocy staremu lokajowi. Pies, usłyszawszy dzwonek, albo otrzymawszy polecenie od swego pana, biegł i sprowadzał słu-