Słownik geograficzny Królestwa Polskiego/Dymir

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich
Tom II

Filip Sulimierski, Bronisław Chlebowski, Władysław Walewski
Dymir


[ 246 ]Dymir, mko, pow. kijowski, o 45 wiorst od Kijowa i Czarnobyla odległe. Oblewa je dokoła rzeczułka Pychawka, na której jest kilka stawów z młynami. Z jednej strony samotne, jednolite bory, od wsi Złodziejówki się ciągnące, rozpościerają się dokoła mczka; z drugiej wyspowato leżą tu i owdzie rozrzucone wyrobne grunta, na miejscu dawnych wyrębów leśnych powstałe, a za któremi ciągną się dalej znów lasy aż do samego Kijowa. W obszernych tych i wyniosłych lasach pełno jest dzikiego zwierza. Dawniej trzymały się tu bobry, rosomaki i niedźwiedzie. Lasy te obecnie zostają pod zarządem leśniczego skarbowego, mieszkającego we wsi Lutczu. Grunt tutejszy stanowi piasek zmieszany z gliną. Początek wszakże tego miejsca nie sięga stosunkowo zbyt odległych czasów. Ślady archiwalne przeświadczają o tem. W nich doczytać się można, iż Dymir został dopiero około 1582 r. założony. Założył go niejaki Piotr Bylczyński, dla którego ks. Konstanty Ostrogski, wda kijowski, jako dla sługi swego, wyprosił był u króla pewien obszar gruntu w szerokich pustkach „hospodarskiej włości“ demidowskiej. Osada zaś ta była założoną na miejscu zprzed wieków dwojako zwanem „Chodyczów“ lub „Dymir“, i odtąd też tak ją pospolicie nazywano w aktach t. j. Chodyczów alias Dymir. Z czasem atoli jedna z tych nazw zagłuszyła drugą. Tymczasem tenże Bylczyński już w 1603 r. przedał tę osadę temuż panu swemu, ks. Ostrogskiemu, który pomimo że D. był osadzony na gruntach Demidowa, a tem samem do dóbr królewskich powinien był należeć, nic wahał się przecież go obrócić w spadek dziedziczny swego domu, tak że już sukcesorowie jego w działach swych dobra te, jako własne dziedziczne, kładli. Jakoż w skutek działu familijnego, po śmierci ks. Aleksandra Ostrogskiego, syna ks. Konst. Bazylego, Dymir dostał się córce tegoż księżniczce Annie Aloizyi (późniejszej Karolowej Chodkiewiczowej); ta go wprzód zapisała była swej matce księżnie na Jarosławiu, ale niebawem cofnęła zapis i w 1605 r. stanąwszy przed aktami w Łucku, Dymir i Kotiużynkę sprzedała ks. Joachimowej Koreckiej (z domu Chodkiewiczównie). W 1622 r. posiadł D. syn tejże, ks. Karol Korecki, wda wołyński. Rządcą tych dóbr w te czasy z jego ręki, był Piotr Chamiec (op. akt Nr 9, księga żytom.). Atoli Samuelowa Hornostajowa, zostawszy dzierżawczynią królewszczyzny Demidowa, najenergiczniej zaprotestowała pko odorwaniu Dymiru od Demidowa; jakoż wszczął się o to proces, i dekreta asesorskie odsądziły ks. Koreckich od posiadania prawem wiecznem Dymiru, który też nareszcie do natury dóbr królewskich wrócił (Arch. hornostajpolskie). Dymir wszakże nie został wcielonym do Demidowa, ale zamienił się w odrębne starostwo. W 1631 r. już byl stą D. Jerzy Lassota. Ten umarł wkrótce i po śmierci jego D. został oddany w dzierżawę w 1634 r. Janowi Lanckorońskiemu, a po śmierci tegoż w 1647 r. synowi jego Stanisławowi Lanckorońskiemu, star. skalskiemu. Tu, podczas buntu Ostranicy w r. 1638, wojska polskie złożone z pocztów kwarcianych i zaciągów Stefana Aksaka i bisk. kijow. Sokołowskiego, pod wodzą Stefana Wysockiego i Pobiatyńskiego, rozbiły na głowę wodza kozaków Pożarskiego i wzięły go do niewoli (Okolski-kontynuacya dyaryusza str. 150). Lanckorońscy atoli w D. nie mieszkali: trzymał go w dzierżawie od nich książę Fedor Czetwertyński. Tymczasem nastała t. zw. chmielnieczyzna, która zbroczyła kraj ten krwią i zasiała go tysiącem ruin. Kozacy D. zajęli. W 1649 r. według ugody zborowskiej miasteczka poleskie: Dymir, Hornostajpol, Korostyszów, byly wyznaczone jako miejsca, w których kozacy mają prawo przebywać i do rejestru się wpisywać. Ale w 1651 r., gdy ks. Janusz Radziwiłł, hetm. pol. lit., szedł ku Kijowu, wysłał on naprzód Gąsiewskiego, który gdy się zbliżył do Dymiru, kozacy, przestraszeni, uciekli i aż o Kijów i Trypol się oparli (Jerlicz). Wojna ta wszakże w końcu przyniosła zupełne zniszczenie Dymirowi: ordy tu wpadły i ludzi wybrały do szczętu, tak że to miasteczko wraz ze stwem już kwarty nie było w stanie płacić (Arch. hornost.). Tak zniszczony D., będąc w dzierżawie Hieronima Lanckorońskiego, podkomorzego podolskiego, został nadany lennem prawem kozakowi wiernemu Rzplitej, Stefanowi Sulimie (Vol. leg. IV str. 303), z pieniężną atoli kompetencyą dla Lanckorońskiego, wyznaczoną na dobrach stwa skalskiego na Podolu. Tymczasem Stefan Sulima umarł wkrótce, i D. znów wrocił do szafunku królewskiego. Jakoż Jan Kazimierz nadał D. Władysławowi Wilczkowskiemu, scie [ 247 ]owruckiemu z zostawieniem dożywotniego prawa wdowom Sulimenkom (arch. hornost.). Ale zaledwie D. zaczął przychodzić do siebie, aż w 1665 r. sługa Wilczkowskiego, mszcząc się na swoim panu, sprowadził na to miasteczko „dejneków“ (Arch. J. Z. R. część 6, t. 1, str. 84). Przez zbieg atoli nieprzewidzianych okoliczności miejsce to, ustronne i nieznane dotąd, wysunęło się nagle na pierwszy plan i nabrało historycznej ważności. Wiadomo że po wojnach B. Chmielnickiego, w Ukrainie, tak jeszcze słabo spojonej z Rzplitą, stanęły w pewnych umocnionych punktach załogi polskie, jako to: w Białej cerkwi, Powołoczy, Czarnohorodce, Korsuniu i Czehrynie. Załogi te, reprezentując jedyną władzę i siłę Rzplitej w tych stronach, przez wiele lat na ramieniu kraj cały ten trzymały. Ale kiedy w skutek natrętnych nalegań hetm. Doroszenka, który jeszcze świecił baki Rzplitej i niby to nie zdradzał, Korsuń i Czehryn, jako najbardziej wysunięte i zapuszczone w kraj posterunki, odstąpione mu zostały; dla podtrzymania wtedy Białej cerkwi musiano więc wybrać jeszcze nowe zbrojne miejsce, któreby z fortecą tą w ciągłym mogło zostawać związku, i jako poza plecami jej umieszczone, wspierać ją i posiłkować skutecznie. Czarnohorodka, z powodu okolicy spustoszałej świeżo, otwartej i łatwo dostępnej, nie mogła być tem miejscem, i tylko Dymir nastręczał wszystkie ku temu potrzebne warunki. Położony za ścianą borów, w okolicy wsuniętej głębokim klinem pomiędzy rzeki: Dniepr, Zdwiż i Teterów, a więc prawie niedostępnej, był już on z natury miejsca stanowiskiem ubezpieczonem i ochronnem. Przytem ta jego okolica stanowiła stosunkowo punkt ludny, z którego łatwo można było wszelką potrzebną żywność zasięgnąć i Białą cerkiew, z niej częstokroć ogołoconą, zaopatrywać obficie. Jakoż jeszcze w 1668 r. po ugodzie podhajeckiej, gdy Doroszenko wycofał był swoich kozaków z Polesia kijowskiego, naprzód Jan Wasilkowski, następnie Jan z Opolska Piwo zostali zesłani od Sobieskiego w te strony, już dla poskramiania orężem band kozackich, od czasu do czasu przedzierających się w ten kraj, już nareszcie dla przysposobienia obrony i założenia w tym też celu forteczki w Dymirze. To też pułkownik Piwo w krótkim czasie z zamku starościńskiego, jaki został, naprędce małą forteczkę urządził, umocniwszy stosownie do potrzeby i osadziwszy załogę. Komendantem nad załogą został Eliasz Nowicki. Rzadko się zeszli dwaj ludzie odmienniejszego charakteru jak Piwo i Nowicki, ale oraz rzadko się znaleźli ludzie, którzy by nawzajem więcej się potrzebowali. Oba byli walecznego ducha i wielce uzdolnieni do poruczonego sobie zadania, ala podczas gdy pierwszy był to zawzięty mazur, paliwoda i nieszczególny skrupulat, drugi zato, pełen umiarkowania, kunktatorem był raczej i rokownikiem. I gdy pierwszy zapalał się zawsze, drugi brał rzeczy zimniej i ostrożniej; rozognione też stosunki przez tamtego, ten naprawiał i łagodził. Widać to z listów tegoż Nowickiego, pisanych do wojewody kijow. Kozłowskiego, z którym Piwo ciągle miewał przykre zajscia i przeto co chwila narażał na szwank przyjaźń i zgodę sąsiedzką. Jednakże oba ci ludzie, pojmując swoje zadanie, głównie dwie tylko znali troski: utrzymać się na powierzonem sobie stanowisku i bądź co bądź Doroszenka do Białejcerkwi nie dopuścić. Wszakże Rossya temuż Piwie nie wydała była Kijowa, luboć termin oddania tego miasta Rzplitej był upłynął, jedynie dla tego, że jakoby Doroszenko, korzystając z tego że Piwo słabe tylko mógł stawić siły, niezawodnie ubiegłby Kijów i oddałby go sułtanowi, co było wprost upozorowaną li zręcznie odmową, bo jakże Doroszenko mógł się targnąć na Kijów, gdy nie mógł dotąd Białejcerkwi nawet dostać, dzięki energicznej naprzód Stachórskiego, potem Piwa i Lebla obronie, a na którą czynił daremne przecież od tak dawna zamachy. Toteż Piwo, pełniąc rolę strażnika i występując to odpornie, to zaczepnie, tak przeciwko kozakom Doroszenka, jak i Tatarom, którzy „gęsto w niewolę zaczęli wodzić szlachtę i w upominkach posłom tureckim dawać“ był jakby biczem na tych napastników. Zbił też kozaków pod Chwastowem i Korystyszowem, zajął Czarnobyl, Makarów zniósł, przeciwko tatarom w Ostrze Szeremeta posiłkował, w monasterze meżyhorskim działa pozabierał i niemi wały forteczne w Dymirze uzbroił; urządzał też służbę wywiadową i był czujny na wsze strony. Bywały wszakże chwile, że Piwo, powoływany nad Wisłę, opuszczał na jakiś czas stanowisko swoje, mogące być w każdej chwili zagrożone. Tak się zdarzyło w r. 1671. Więc Doroszenko, korzystając wnet z jego nieobecności, obległ Białącerkiew i Dymirowi też zagroził. Nowicki, lękając się zdrady śród Dymirców, kazał im się „rozejść“; i tak jedni z nich udali się „ku Meżyhorom, inni ku Nowosiołkom, a niektórzy „hde w łuha“ (gdzieś w ługi) (z listu pułkownika kijow. Sołoniny 1671 r. 10 augusta). Nowicki wszakże napróżno trzymał się w pogotowiu, bo Doroszenko ani wziął Białejcerkwi, ani tembardziej ku Dymirowi się posunął. Piwo w mies. wrześniu powrócił do Dymiru, ale w 1672 znów został powołany za Bug. Tymczasem w tymże roku Mahomet wziął Kamieniec, i nastąpił haniebny traktat buczacki, którym Ukrainę oddano Turcyi, i Tatarzy zagonem wgłąb Polesia wpadli. Nowicki tą razą sam się z nimi jakoś uporał, chociaż z tytułu [ 248 ]przymierza prosił o posiłki wojew. kijow. Kozłowskiego, ale ten mu ich odmówił. Tymczasem Piwo, już teraz regimentarz, w tymże roku już znowu stał na swoim posterunku, ale tu go w Dymirze miała spotkać niespodzianie śmierć. Gdy Doroszenko z ordami ponownie był obległ Białącerkiew, hetman Sobieski wysłał Hanenkę, hetmana ukr. z ramienia Rzplitej, do posiłkowania tej fortecy, jak i dla straży Polesia. Hanenko wszakże, czy za sprawą zranionej dumy, że musiał zostawać pod rozkazami nienawistnego sobie Piwa, czy też dla tego, że w Warszawie będąc od posłanników moskiewskich przekupiony, miał carowi miejsca obronne, od siebie trzymane, wraz z wojskiem swem poddać, według rozkazu hetmańskiego się nie sprawił, ale podszedłszy pod Dymir, polską załogą ostrażony, regimentarza Piwa pod pozorem przyjaźni i w sprawach wojennych naradzania się, z miasta do namiotu swego na „poczestnę“ wywabiwszy, zdradziecko zamordował. O pobudkach do zabójstwa tego różnie różni mówili. Najpowszechniej atoli utrzymywano, że powodem do takowego miała być jakoby zemsta miłosna. Hanenko na Wołyniu odgromiwszy jassyr, znalazł w nim śliczną czerkieskę i tę wziął za kochankę. Tymczasem Piwo mu ją wykradł, „swoim kształtem“ ożenił się z nią i mieszkał już półćwierć roku (Spom. ojczyste, II, str. 263), Zemsta przeto za wykradzenie posiadanej kobiety, byłaby tego zabójstwa Piwa przez Hanenkę powodem. Zdaje się jednak, że ani miłość, ani zemsta z miłosnych pobudek jakoś nie może licować z Hanenkiem, starcem już wtedy, i w lata dobrze, jak wiadomo, podeszłym; chybaby przypuścić należało, że niedarmo go Doroszenko, nie w innym tylko w tym sensie, „łysym niestatkiem“ nazywał. Następnie Hanenko Dymir, a potem Czarnobyl ubiegłszy i puściwszy pogłoskę, iż na Cara moskiewskiego te miejsca pobrał, strażą swych ludzi obwarował. Wszelako chciał jeszcze swoje zdrady pokrywać pozorem wierności. Wysłał do Warszawy pisarza swego, oczyszczając się z zabójstwa Piwa, a składając je na jakiegoś Pawłowskiego; zabranie zaś Dymiru i Czarnobyla wymawiał potrzebą schronienia się dla ludzi swych i carskich, którzy zza Dniepru mieli pośpieszyć. Tymczasem pułkownicy zaporoscy postrzegłszy że Hanenko zdradza, wszyscy bez mała odbiegli go i poddali się Sirkowi. Hanenko od swoich opuszczony, tułając się, w końcu się udał do Kijowa, gdzie na pokucie w klasztorze pieczarskim przebywał (Salvandy str. 51). Kiedy w 1675 r. Jan Sobieski orężem odzyskiwał Bracławszczyznę, wtedy Eustachy Hohol, pułkownik podolski, poddał się z miasteczkami podolskiemi, wrócił pod zwierzchność Polski, i, pomimo że był to dawny Chmielniczanin, stale jednak przylgnął do niej. Król Sobieski dał mu tytuł hetmański, ala gdy w 1676 r., w skutek nowej tatarów wyprawy, wojska polskie musiały ustąpić z Bracławszczyzny, to wtedy i Hohol z garstką swoich Kozaków usunąć się też musiał z tego kraju. Król przeto dał Polesie kijowskie na pobyt tymże kozakom, a Hoholowi, jako hetmanowi, na rezydencyą wyznaczył Dymir, do którego przyłączono kilka włości, a kozakom też jego ze skarbu Rzplitej żołd i sukna wyznaczono i polecono strzedz Polisia. Ale gdy po śmierci Hohola, w r. 1679, część jego kozaków przeszła za Dniepr do Samujlowicza, a część tylko pozostała na Polisiu, to z tej garstki utworzono znów następnie t. zw. milicyą, nad którą zarząd był zrazu oddany Mironowi i Urbanowiczowi. W ten też sposób chciano utworzyć siłę zbrojną podorędziową, która byłaby na każde zawołanie, i strzegła tej części kraju od turków usadowionych już wtedy na całem Podolu i głębszej Ukrainie, od Kamieńca do Czehryna. Składała się ona z kilkunastu pułków i zostawała pod rozkazami hetmanów kor. komisarzy od Rzplitej i regimentarzów. Komisarzem przez lat kilkanaście był Stan. Druszkiewicz, potem Balcer Wilga. Pułkownikami i atamanami z ludu byli: Miron, Maksym Bułyha, Mohyła, Hryszko, Makucha, Barabasz, Semen Palij; ze szlachty: Kotarski, Urbanowicz, Karol Tyszkiewicz, Daniel Fedorowicz, Krzysztof Łączyński i Bazyli Iskrzycki (siostrzeniec hetm. Tetery). Niektórzy z nich rezydowali w Dymirze, większa część po pobliższych miasteczkach poleskich. Tymczasem milicya ta, złożona z dzikiej, hulaszczej i bezdomnej rzeszy, wkrótce i z łupieztwa i wszelkiego bezprawia stała się głośną. Zaczęła się też po całym kraju epopea grabieży, zabojów krwawych i najazdów zbrojnych. Niektórzy z dowódzców tej milicyi dobrze się zasługiwali krajowi: jednym z takich był Maksym Bułyha, za którym szlachta kijowska w 1687 r. zanosiła instancyą do króla i Rzplitej i dopominała się o nagrodę dla niego (Laudum wdztwa kijow. z t. r.); ale taki Miron, taki Makucha lub Barabasz, wszędzie się dopuszczali czynów gwałtownych, tak że obecność ich była klęską dla każdej okolicy, gdzie się obrócili. Jeden z nich Barabasz np. tak się też dawał we znaki, iż przeszedł aż w przysłowie: „De Barabasz, tam niczoho nemasz“. Miron zaś lud buntował. W 1685 r., w skutek poduszczeń właśnie tegoż Mirona, włościanie w stwie dymirskiem pobili i przepędzili rządcę, który tu zjechał z uniwersałem królewskim, w celu domagania się od nich powinności (Arch. J. Z. R. część III t. 2 w przedm. Antonowicza). Jakoż szlachta przez posłów swych na sejmie przekładała swoje uciążenia od tej milicyi [ 249 ]kozackiej i dopominała się, aby dowództwo nad nią powierzono raczej: „jakiemuś bratu nobis genere simili“. Ale i na tej niewiele zyskała ona przemianie; pułkownicy z braci szlachty, nie więcej od owych Mironów, Makuchów, osławionych z drapieztwa, byli skrupulatni; doznawała ona i od nich srogiej grabieży i wojskowej przemocy. Z między nich Łączyński, Jan Kotarski, Karol Tyszkiewicz, Daniel Fedorowicz, Bazyli Iskrzycki nader smutną pozyskali sławę. W 1691 r. stał w Dymirze pułkownik Bazyli Iskrzycki i przybierając szumny tytuł „strażnika Polesia“, wchodził wciąż w zatargi ze szlachtą i „agrawował ją furażami“. (Op. akt Nr 5 str. 26). Trwał taki stan rzeczy przez całe panowanie Jana III, i przez kilka lat rządów Fryderyka Augusta II; ale gdy stanął pokój karłowicki między Portą Ottomańską i Rzplitą polską, przez który to traktat turcy Polsce przywrócili Kamieniec i to wszystko co na Podolu i Ukrainie posiadali, tegoż jeszcze roku na sejmie Pacificationis postanowiono konstytucyą, aby po wojnie tureckiej wszystkie pozwijano milicye, a więc w ich liczbie i poleska do zwinięcia zaliczoną została. Ale nie tak łatwo można się było jej pozbyć. Pułkownik Semen Palej, skupiwszy dokoła siebie hulaszczą bezdomną tłuszczę, która się „wolnicą“ przezywała, wypowiedziawszy posłuszeństwo, podniósł bunt otwarty, i poczynał też sobie przez niejaki czas jako władzca samodzielny i nikomu niepodległy. Bunt ten, jak wiadomo, trwał do 1704 r. Nareszcie odbyła swój czas ta efemeryczna, ta tak naprędce zaimprowizowana próbka dawnej przeżyłej kozaczyzny. Usadowienie się jej atoli tu na Polesiu, a nie gdzieindziej, było niczem innem jak prostą koniecznością. Ukraina głębsza podówczas była jakby utracona, bo w ręku turków zostawała, a więc nieprzejednani wynieśli się byli za Dniepr; ci zaś z kozaków, co reprezentowali żywiół pojednawczy, co zostali wiernymi Rzplitej, gdzież się mieli podzieć? Toć z nadgranicza, gdzie dotąd przebywali, zgarnęli się oni wszyscy w głębię borów poleskich, w stronę pólnocną wdztwa kijowskiego, która im wtedy jedyny bliższy nastręczała przytułek. Szczęściem jednak dla tych stron, że ten stek, jak widzieliśmy, najwyuzdańszych ludzi nie ciężył im zbyt długo; że pobyt ich tu był tylko przemijającem zjawiskiem czasu. Po wieloletnim odmęcie, po ugaszonych w końcu zamieszkach, w 1693 r. znów szereg starostów dymirskich rozpoczyna Krzysztof Łasko. W 1701 r. siedział już na tem stwie Piotr Łasko. Ten ostatni utrzymymywał na swym żołdzie chorągiew pancerną, i ta stała załogą w dymirskiej fortecy. Porucznikiem w tej chorągwi był Zbigniew Aleks. Jakubowski, dzielny człowiek który płoszył tatarów plądrujących tu, i „wolnicę“ też Palejową niemniej na wodzy trzymał. W czasie jednego wszakże z tatarskich napadów padł on we własnym domu ofiarą jassyru, z żoną i trojgiem dzieci drobnych; sam z żoną się wykupił, ale troje dziatek pozostało w więzach; całe więc wdztwo kijowskie, „z chrześciańskiej komasyi“ na wykup tych trojga dziatek 2000 złp. assygnowało (Laudum wdztwa kijow.). Około tego czasu D. wpadł był w moc Paleja, ale na krótko. Następnie w 1710 r. od króla Augusta jus communicativum na stwo było dane Teresie Łaskowej (archiw. hornost.). Roku 1714 Kajetan Iliński sta niżyński miał sobie dany rozkaz od Adama Mik. Sieniawskiego, hetm. W K., aby furwachtami i wartami zabezpieczył cały pas graniczny od Kijowa, i tę straż aby utrzymywał w stwach dymirskiem i demidowskiem (Arch. J. Z. R. część III t. II str. 662). W 1717 r., w skutek lokacyi wojska Rzplitej przez wdztwa ustanowionej, chorągiew pancerna Olizara sty romanowskiego miała stać w Dymirze i Romanówce (Vol. leg. IV str. 173). Roku zaś 1720 d. 1 marca Łaskowa stścina dymirska uczyniła cesyą stwa D. na rzecz Kazim. Steckiego, chorąż. kijow. (Arch. w Romanowie). Czynna ręka troskliwego gospodarza dała się też Dymirowi uczuć wkrótce. Stecki podniósł to miasteczko, wyrobił dlań prawo miejskie i przywilej na jarmarki dla Dymiru, Demidowa i Łubianki (tamże). Nadto, chcąc przysporzyć mieszkańców Dymirowi, przymusił żydów hornostajpolskich, aby się doń przenieśli (zbiory Konst. Świdzińskiego w Paszkówce). Ale jednocześnie, kiedy Łaskowa cedowała Dymir Steckiemu, Rupniewski w 1720 r. a nieco później Dunin, uformowawszy sobie ad male narrata przywilej na stwo dymirskie, proces o to założyli pko Stockiemu. Król jednak w 1740 d. 24 paźdz. zatrzymał to stwo przy Steckim. Dalszy szereg starostów D. jest następny. W 1762 r. po Steckim, D. został nadany Augustowi Moszyńskiemu; ten odstąpił swoje prawa Eustachemu Pilawicie Potockiemu, generałowi artyl. lit. Po śmierci zaś tego ostatniego objął to stwo w 1768 r. syn tegoż Kajetan Potocki, rotmistrz panc. chor. W 1800 r. starostą D. był pułkownik Golejowski. Lustracya z 1765 r. za dzierżawy Eust. Potockiego wyraża: „Zamek na równem miejscu, stoi nad Rudą, w koło fossą opalisadowany, na bramie izdebek dwie, w środku zamku budynek stary, lamus i t. d. Wedle którego zamku, przed bramą, dworek nowy dwiema izbami i dwoma gankami, palami ostawiony, dla rezydencyi Imci p. gubernatorowi pobudowany. Mko Dymir ma chałup 121; żydów osiadłych 10. Intrata stwa złp. 8496 gr. 12, z tej salarium gubernatorowi złp. 510 gr. 12. Kozaków jest 21; są [ 250 ]postanowieni dla obrony gruntów, które w kłótni cum collateralibus zostają. Poddani płacą tu czynsz i pańszczyzny robią, na tydzień w zimie po dniu jednym, a latem po dwa dni, które to dni letniej pańszczyzny na reparacyą przez połowę są detrunkowane, i do intraty i kwarty nielikwidowane; płacą ciż poddani podoroszczyznę, dają dań miodową, podług proporcyi mienia, i motki z dworskiego przędziwa, po jednemu na rok. Do stwa należy wieś Kotiużynka i słoboda, dana p. Zerebile od Potockiego generała art., sty dymir., w r. 1764 z wolnością na lat 10. Osiadłości jeszcze w tej słobodzie niema. Komisarz dymirski Ur. Wysocki, oświadczył, że stwo ponosi krzywdy od dóbr metropolii kijow., od klucza przyborskiego Niemiryczów i od demidowskiego Steckich.“ Lustracya zaś z 1789 r. powiada, że dochód stwa wynosił złp. 14,715 gr. 15. W Dymirze domów chrześciańskich 106, żydowskich 10; dwór zwany zamkiem nad rz. Pychawką, palisadą dębową opasany, cerkwie 2 unickie, karczma zajezdna, kramnic 5, bóżnica, młyn i t. d. Dziś wały napół roztracone, lochy niegdyś służące na skład prochowy świadczą o dawniejszej tego miejsca obronie. Obecnie znajdują się tu dwie cerkwie: św. Kosmy i Damiana i Nikołajewska. Obie były dawniej unickie. Wizyta z 1783 r. tak się wyraża o cerkwi św. Mikołaja: ta, wystawiona a prima radice, w którym roku, nikt nie pamięta. Szczególnie parochianie starzy mieszkańcy powiadają, iż była ta cerkiaw, jak słyszeli od swoich przodków, w ruinie dawniejszej od nieprzyjaciół tatarów, przez ogień, którego nawet znaki były, do upadku przymuszona. Była i druga, w węgły robiona, ale i tej założenia nikt nie pamięta. Teraźniejsza restaurowana w 1770 r. d. 8 maja. Parafian w tymże 1783 r. liczono płci obojej 423 ; cerkiew zaś Kosmo-Demiańska posiadała ich 674. Przy cerkwi św. Mikołaja dekanalnej w pierwszych dziesiątkach przeszłego wieku rezydował dziekan Grzegorz Kisielowski, który brał udział w synodzie zamojskim, złożonym w r. 1720 za stadraniem Leona Kiszki metropolity, w celu urządzenia kościoła ruskiego (ob Synodus provinc. Ruthenor. habitu in civitate Zamosciae etc.). W 1796 r. D. był wyniesiony do rzędu miast powiatowych, ale niedługo powiat ten skasowano. W 1800 r. D. przeszedł na własność rządu. Do 1843 dobra te od rządu były puszczane w dzierżawę. D. zawiera mieszkańców obojej płci 1043, żydów 470. Jest tu szkółka parafialna. Cztery do roku odbywa się jarmarków. R. 1853 w okolicy D. założono osadę rolniczą żydowską. Z uroczysk w około D. godne uwagi: „Kotowa mogiła“, przy drodze idącej do Dymirskiej Rudni, porosła lasem; „Popowa Hadyczewka“, z krynicą wybornej wody i „Matwijewa Hadyczewka“ z rzędem sterczących mogiłek, na których wiekowe dęby rosną. Wszystko to nieme szczątki upłynionych czasów. Edw. Rulikowski.


#licence info
Public domain
This work is in the public domain in the United States because it was first published outside the United States prior to January 1, 1929. Other jurisdictions have other rules. Also note that this work may not be in the public domain in the 9th Circuit if it was published after July 1, 1909, unless the author is known to have died in 1953 or earlier (more than 70 years ago).[1]

This work might not be in the public domain outside the United States and should not be transferred to a Wikisource language subdomain that excludes pre-1929 works copyrighted at home.


Ten utwór został pierwszy raz opublikowany przed dniem 1 stycznia 1929 r., i z tego względu w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej znajduje się w domenie publicznej. Utwór ten nadal może być objęty autorskimi prawami majątkowymi w innych państwach, i dlatego nie zaleca się przenoszenia go do innych projektów językowych.

PD-US-1923-abroad/PL Public domain in the United States but not in its source countries false false