Page:Umiński - Wygnańcy.djvu/80

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.

— Mamo! — zawołała.

W wyrazie tym oburzenie splotło się z wyrzutem tak bolesnym, że Olaska, nie mile dotknięta, wypuściła rulon z palców.

— Mamo! ty się dotykasz tych pieniędzy? — mówiła młoda dziewczyna drżącym głosem.

— Dla czego? Cóż to? — tłomaczyła się pomieszana Olaska. — Dziwna jesteś, Ludeczko!

Panienka patrzyła na matkę błagalnie, ale widząc, że ta bierze znów rulon, odwróciła się pogardliwie i wyszła. Olaski, który przez ten czas, Zagłębiony w fotelu apatycznie śledził ruchy żony, wstał skoro tylko drzwi zamknęły się i zbliżył się do stołu.

— Dajno! — rzekł rozkazująco, prawie surowo.

I nie zważając na nic, jednem pociągnięciem dłoni zgarnął wszystko, wrzucił torbę z łoskotem do szuflady i zamknął na klucz.






72