Page:Umiński - Wygnańcy.djvu/77

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.

pracował nad nią doniedawna. Powoli porobią stosunki i tak... prywatnie Luda coś sobie będzie zarabiała... A zresztą jeżeli nie lekcye, to szkoła rzemiosł.

Teraz panny nawet z porządnych rodzin, biorą się do pracy ręcznej i nikt już nie ma im tego za złe, bo czasy inne. Czy pan nie wie, co lepiej popłaca, krawiecczyzna, fotografia, czy koszykarstwo? A możeby posyłać Ladę do muzeum pszczelniczego, czy ogrodniczego? Skończywszy kurs, dostałaby zapewne posadę gdzieś na wsi i czułaby się znowu w swoim żywiole. Powiada pan, że to nic nie daje? Ale Luda w żadnym razie nie zostanie „panną na wydaniu“ — pogardza takiemi kobietami i słusznie. Jestem pewna, że wrodzona energia popchnie ją na drogę czynu. Biedaczka! tak by pragnęła przyjść z pomocą ojcu, żałuje ciągle, że nie jest mężczyzną.

Przysięga, iż grosza nie wydamy na nią. Nie uwierzy pan, co to za dobra dziewczyna! Nigdym łzy przez nią nie uroniła! Tylko trochę egzaltowana, jak co sobie wmówi, to jej niczem z głowy nie wybije. Przytem wrażliwa, przejmująca się. Taki już charakter przyniosła sobie na świat i nie zmieni się. Najlepiej, żeby za mąż wyszła. Daj jej Boże! Ale bieda na świecie, młodzież niby to chce, a nie może, trafiał się jej nawet jeden obywatel, ale dziecko jeszcze...

Chojowski czuł, że jednem słówkiem popchnąłby Olaską do poufniejszych zwierzeń, ale nie uczynił tego. Szczegóły, dotyczące młodziutkiego obywatela i jego stosunki do panny Ludmiły, sprawiłyby mu dotkliwą przykrość, obraziłyby nawet jego dumę, choć nie potrafiłby

69