Page:Umiński - Wygnańcy.djvu/293

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.

dodał żartobliwie, całując żonę w same usta — nieprawdaż? Chociaż zamierzam poświęcać jej chwile skradzione swojej Ludzie, uprzedzam.

— Kochaj ją, jak tylko zechcesz, — odparła z niebiańskim uśmiechem. Ona ci da to, czego nie spodziewasz się odemnie, będzie czuwała, żeby twoja głowa rozwijała się dalej, żeby twoje zdolności i nauka nie zmarnowały się. Biorę na wyłączną własność samo serce.

— Dawno masz je u siebie w niewoli.

Chodzili tak długo po tym domu, gdzie zamierzali spędzić kwiat życia. Chojowski śledził z trwogą tajemną wrażenia malujące się na twarzy Ludmiły, jakby pragnął odgadnąć z nich tajemniczo otwierającą się przed nimi przyszłość.

Czy ta młoda dziewczyna potrafi wcielić swoje ideały? Czy nie przecenia sił, czy te pragnienia, które ją popchnęły w zakątek wiejski, zdala od życia i jego wzruszeń, nie zagasną niebawem, jak świetne fajerwerki i nie pozostawią po sobie ciemności?

Czy ten ciasny widnokrąg wystarczy duszy, rwącej się w świetlane krainy doskonałości? Czy on sam wreszcie podoła wziętym na barki obowiązkom? Czy to otoczenie, do którego rwie mu się dziś cała jego wewnętrzna istota, nie zacięży na nim w końcu jak grobowy kamień?

Pytał o to wszystko jej oczu głębokich, bo w nich krystalizowała się z niedostrzegalnych pierwiastków ta przyszłość niezbadana.

Widział, że braki w dworku nie raziły jej, śmiała się wesoło, snując plany. Oh, zna się doskonale na gospodarstwie i potrafiłaby

285