Page:Umiński - Wygnańcy.djvu/187

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.

dla niego jałowe, takie suche, takie obce! Miał żal i do syna, pomiędzy nim a tym młodzieńcem stał taki sam mur lodowy, jaki wyrósł ponoś pomiędzy nim a społeczeństwem. Mar ten nie pozwoli im się zbliżyć i zrozumieć nigdy. Chyba, że to złudzenie, albo że lud stopnieje wnet pod gorącem tchnieniem takich jak on. Boć Janusz i Leon, toż to nie cały Świat jeszcze! Ale kto wie? Może też on, pan Bolesław, jest naprawdę mamutem i tylko patrzeć jak go umieszczą w jakiem muzeum osobliwości? Może czas na skrzydłach pary leci z zawrotną szybkością, której on ani się domyślał tam w lodowcach?






179