ZDOBYCZ.
I.
Dwa serca do niej biły, jak dwie pięście
Do jednej bramy, kędy cud się chowa,
A sercom echem grało już nieszczęście,
Jako złowieszcza w nocnym lesie sowa.
Dwa serca do niej biły, jak dwa miecze
W skarbiec, gdzie rozkosz jest zwycięzcy łupem...
Nie mogła Boga wzywać na odsiecze,
Ale z nas jeden mógł w piasek paść trupem;
Nie mogła wzywać, by nam obom gardły
Kazał jeść ziemię, gdzie się żmije lęgą,
Bo o nią nasze dwie żądze się żarły,
Ona zaś serca nie miała drugiego,
A jedno dała już. — I dar gołębi
Piersi złożyła przed snów tajnym progiem
Temu, co krew mi widokiem swym dębi
I choćby bratem był, musi być wrogiem!
Spętał ją w więzy, choć nie tknął jej włosa,
Ukradł ją, chociaż nie wyciągnął dłoni.
W śnie mu oddała się naga i bosa,
Choć on w śnie nagość jej w biel śnieżną słoni.