Page:Staff - W cieniu miecza.djvu/127

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.

I częstowali się, jak korowajem,
Rozpaczą męki tych, co w serca człecze
Zwątpili, zżarte jak drzewa liszajem.

Nie było pieśni, by szła na odsiecze
Myślom, co słysząc, że milczą rozkazy,
Pytały: „Mogąż bić serca i miecze?“

Prorocy zmilkli, a wsparci o głazy
Wodzowie sami pytają się: „Czyli
Zostały jeszcze kędyś drogowskazy?“

A tłum radował się upadkiem chwili,
że lęk i trwoga niewiarą urzeka
Tęsknotę, co się na czyn już nie sili.

Ale już tajnie idzie ten zdaleka,
Co wie — był bowiem sam i na pustyni —
I mówi: „Idzie czas! Milczenie czeka.

„Nie wierzcie głuszy. Serc tęsknota wini
Każdą godzinę, że próżna wyrasta.
Lecz jeden pozór różne rzeczy czyni.

„Słyszcie! Czas idzie do Złotego Miasta!
Nikt nie wie, co się milczeniem otula...
Jednako dziewięć miesięcy niewiasta

„W łonie żebraka nosi, jak i Króla!“



123