Page:Staff - W cieniu miecza.djvu/125

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.

Który nań patrzył z miłosnym zachwytem.
I zstąpił z krzyża ku niemu i złożył
Na czole jego długi pocałunek,
Głęboki, jako życia tajemnica.
I przyjął z trzciny wyrzezaną fletnię
I wieniec z wina chłodny, jak cień w skwarze.
A ów, koźlęcą przepasany skórą,
Dźwignął krzyż krzepko na młodzieńcze bary
I obaj, wziąwszy się wzajem za ręce,
W świat polną drogą poszli zgodnym krokiem...
I pod gwiazdami rozległa się w ciszy
Cudna pieśń fletni: o snach i tęsknocie,
O łzach i śmiechu, szczęściu i cierpieniu
I echem niosła się hen wdal, po łęgach,
Święta, jak dźwięki pobożne organów,
Wielka, jak życie, głęboka, jak serce...



121