Page:Staff - Tęcza łez i krwi.djvu/93

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been validated.

Pierwszy drobiazg, naprzód dzieci:
Twarze sine, oko świeci,
Zwisłe głowy, wzdęte brzuchy
I padają, niby muchy...
Więc wspólnymi rąk wysiłki
Kopie tłum wzdłuż dróg mogiłki...

Ach, jak dzieci z baśni starej
Siały, zwodząc złe zamiary,
Żwir na drodze pokryjomu,
By powrócić w ślad do domu:
Tak te, iść nie mając siły,
Swym rodzicom zostawiły,
Dla powrotnej jutra doby,
Drogowskazy: własne groby...

A rodzice, kładąc zwłoki
W dół wilgotny, w dół głęboki,
Choć ziem — ziemią, jama — jamą,
Czują, że to nie to samo,
Co mieć swą mogiłę biedną
W dali swej, choć niebo jedno,
Ziemia rodna, rzeki płynne...
Coś jest inne, dziwnie inne!...
I nim ciała w grobach rzucą,
Śnią, czy wrócą, po nic wrócą?

89