Page:Staff - Tęcza łez i krwi.djvu/65

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been validated.

I dla pani swej, czcząc ją ugięciem pokłonu,
Nosić wodę z Mezeju lub Hiperyjonu.
Niejeden wtedy, świadom, czem byłaś zawczora,
Widząc cię, powie: Patrzcie to żona Hektora!
A tobie tem gorętsze ból każe łzy ronić,
Że nie masz męża, który mógłby cię osłonić“.

Tak rzecze i ramiona wyciąga do syna,
Lecz cofa się i z płaczem garnie się dziecina
Do matki, przestraszona postacią nieswoją
Uzbrojonego ojca, zmienionego zbroją.
Zaśmiał się rodzic drogi i matka kochana.
Więc Hektor hełm zdejmuje i nagnie kolana,
Stawiając go na ziemi. I wyzbyte lęku
Dziecko drogie całuje, kołysząc na ręku
I modli się, głąb serca Bogu otworzywszy:
„Panie, daj, aby syn był od ojca szczęśliwszy
I lepszy. I gdy stanie się, że w boju zginę,
Niechaj żyje i serce pociesza matczyne.“

To rzekłszy, dziecko żonie oddaje w ramiona,
Co przez łzy uśmiechnięta tuli je do łona,
A sam wzruszony głaszcze jej rękę w swej dłoni

I ostatniemi słowy odzywa się do niej:
„Ostaj z Bogiem, najdroższa, i nie trap się w duszy
Zbytecznie! Śmierć bez woli Boga mnie nie ruszy!
Tchórz, czy dzielny, z śmiertelnych żaden urodzony
Nie ujdzie doli sobie z nieba przeznaczonej.

61