Page:Staff - Tęcza łez i krwi.djvu/165

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.

Bojaźń Bożą żywili w swem łonie
W przykazaniach żyjąc i w Zakonie,
Te pokorne i cierpliwe chłopy
Całowaniem zużyły nam stopy,
Wygładziły usty nasze ćwieki!
Świt wolności ich już niedaleki,
Już nią w dalach Nowe Zorze przędą.
Gdy przetrwają tę chwilę, żyć będą!...
Oddawali nam niskie pokłony
Mówiąc: „Niechaj będzie pochwalony!“
Więc za miłość, co mamy w tym ludzie,
W pracy dla nich ugnijmy się w trudzie.
Łaską dzisiaj ich naszą obdarzmy,
W braku wołów obarczmy się jarzmy.
Że w nas mieli swą całą nadzieję,
W braku koni włóżmy na się szleje.
Ziemi sił swych dawali ostatek,
Na chleb czarny i Hostji opłatek,
Więc, z pobożnej ich dane nam woli,
Ziarno dzisiaj oddajmy ich roli.
Niech ich, wiernych, nasz trud ponakarmia,
Wszak jest wojsko nas, Chrystusów armja!“

Pokłonili się w pas aż do ziemi
I, jak chłopi, krokami ciężkimi
Po wszej Polsce rozeszli się skrycie.

O, wy, którzy w cuda nic wierzycie,
Cześć li żywiąc dla łokcia i miarki!

161