Page:Staff - Tęcza łez i krwi.djvu/145

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.

Strzaskane bronie, zagłodzone wioski,
Gnijące zwłoki, zwęglone ruiny!
Toż twe pierwiosnki?

A ci pod ziemią,
— Dzisiaj proch popielny, —
Co zapomniani, bezimienni drzemią!
Trawy są, jak ich spojrzenia z pod darni,
Perlista rosa, jak ich pot śmiertelny,
Lany w męczarni.

Czyż się nie zdaje,
Że są pełne duchów
Podziemnych — pola te, drogi, rozstaje?
O, straszne trupów bezsennych czuwanie
Pchie napiętych podsłuchów, nasłuchów:
Czyli się stanie!?

Czyli się stanie!
Za ich ból i męki,
Za ich ofiary, katusze, konanie!
Wiosno, co lękasz się swego widoku!
Wiosno, czy w tobie, czyli w nas te lęki?
Powściągnij kroku!

Z Zachodu, z Wschodu,
Z Południa, z Północy,
Z odwilżą, która rozkuwa więź lodu,
Przylata zbawcza Nowina Wolności,
Której od wieku czekali prorocy
I sercem prości.


141