Page:Staff - Tęcza łez i krwi.djvu/129

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.



Jakże jest nieszczęśliwy, który się urodził
Już nieszczęśliwym, pastwą losu-kata!
Ty, któremu czas wiosny odrodzeniem wschodził
W listopadowe dnie, kiedy niemocą
Jesień umiera! Ty, z czterech stron świata
Otoczon wrogą, zabójczą Północą,
Która zaciska wokół ciebie cicśń
Narodzie, oto twa pieśń!

Pominęły cię dzieje.
Dzikiem, obłędnem rozpętaniem szału
Pchnięte w oślepłych wydarzeń koleje,
Które się toczą bez twego udziału,
Gdzie zysku szuka podłość, gwałt i kłan
Sztuką niecnego oręża
I tchórz chytrością zwycięża...
Wiedz! Jesteś sam,
W bezbrzeżu świata sam na ziemi bryle,
Wrogiem osaczon zewsząd, w każdej dobie,
Oparty jeno na swej własnej sile,
O swoją własną kość
I o swój własny miąższ,
Sam sobie wszystko i sam sobie dość,
Codzień i wciąż.


125