Page:Staff - Tęcza łez i krwi.djvu/115

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.

I tak wszyscy nas dzisiaj miłują w Europie
I bardzo zapraszają do wolności barci,
Lecz zanim tam pozwolą stanąć naszej stopie,
Chcą, byśmy im dowiedli, żeśmy tego warci.

Obwieszczają, że każdy lud, naród żyjący
Ma prawo do swobody i swych sił rozwicia
I nie chcą naszej chęci odmówić gorącej,
Lecz każą nam wykazać wpierw prawo do życia.

Ujawnili nam serce swe bratnie i bliźnie,
Przygniecionym niewoli i nieszczęścia bryłą,
I dają taką wolność, by w naszej ojczyznie
Oprócz nas wszystkim innym wszystko wolno było.

Mieliśmy dotąd długo z ich bratniego daru
Całą wolność cierpienia wszystkiego, co boli,
Dzisiaj nam rozszerzają ten dar do nadmiaru,
Dając wolność działania po ich własnej woli.

Skądże w nich to szlachetne swobody rycerstwo,
Że chorągwią wolności taki czynią łopot,
Że tak w sercu ich dla nas wezbrało braterstwo?
Bo nieustannie z nami ciężki mają kłopot.

Ongiś nam snów wzbroniono, „point de rêveries“,
I zbudziły się z marzeń śniące pokolenia...
A gdy dziś Polska pragnie jawą żyć i żyje,
Dają nam „wieczne dziadów i ojców marzenia!“


111