Page:Staff - Tęcza łez i krwi.djvu/114

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.



II. NAGRODY.

 

Ten, co mir głosił, ostrząc miecz na progu domu
I ten, co nad głowami pogwizdywał knutem
I ten, co nas usypiał łaską pokryjomu,
Dziś nam posąg wolności kują wspólnem dłutem.

Piękny to posąg, ale z dziwnego kamienia,
Tak czułego, jak rzadko bywać zwykły głazy,
Że gdy mu przydać chcemy własnego ramienia,
Posąg staje się zaraz kamieniem obrazy.

Europa dziś przychodzi w roli dobroczynnej,
By nas wolnością darzyć, jak wszystkie narody,
Jeno Polak w jej oczach jest bezsprzecznie winny,
Że przed nią tejże samej zapragnął swobody.

Europa nas przychodzi szczodrze uszczęśliwić
Wśród potopu krwi naszej i domów zgorzeli,
Lecz, zgorszona, nie może się dosyć nadziwić,
Żeśmy tego samego z własnej woli chcieli.


110