Page:Staff - Sady.djvu/75

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been validated.

Jeżeli prawdą jest, o czem wieść szepce
Blademi usty, że jedynie ślepce,
Którym Noc wieczna zaległa źrenice,
Snami w otchłanną patrzą Tajemnicę
I jeno duszom ich jest toń odkryta
Bezdennej Mroczni, co nigdy nie świta:
O, oczy moje, cudu słońca świadki!
Niech wam zamknięta będzie głąb Zagadki,
Niech obce będzie wam Nieznane Łono,
Które się tai za wieczną Zasłoną,
Niech światło poi swą mocą przedziwną,
Prostoty waszej niewiedzę naiwną!

Gdy mnie opuści już wszystko, czem pieści
Życie: gdy słuch już nie pochwyci wieści
O szczęściu, które rozdzwania się w śmiechy;
Gdy już nie pojmie słowiczej pociechy,
Ni kołysanki drzew na wiatru fali
Wśród niemej bliży i ogłuchłej dali;
Gdy wargom, które smakowały w winie

69