Page:Staff - Sady.djvu/57

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been validated.

Swej niskiej chaty i płazowe ściany
I gont żywiczny i wiązania krokwie
Przeciw zim mrozom i słot dżdżystej mokwie
I kół do płotu, żóraw dla niewiasty
I pług i bronę i wóz drabiniasty,
Sąsiek i ławę i drwa do ogniska
I karcz pod orkę, zasiew i pastwiska;
Całe zagrody, cale wsie wydziera
Lasom, zabójczy dzięcioł drzew, siekiera,
Gdy drwal, jak żubra za rogi, wywleka
Z królestwa puszczy — królestwo człowieka!

I gdy podnosi w wyżynę podniebną
Błyszczący topór, oręż leśnej bitwy,
By nisko ugiąć się w ciosu pokłonie:
Topór się w słońcu zda monstrancją srebrną,
A pokłon korny i wzniesione dłonie
— Te ruchy wspólne pracy i modlitwy —
Czynią, iż kapłan to, zda się, odprawia
Obrzęd, choć szatą lichy, jak żebracy
I w słońcu bożem, bezwiednie objawia
Tajemną jedność modlitwy i pracy.



51