Page:Staff - Gałąź kwitnąca.djvu/32

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.



ZMARSZCZKA.

 
Z dumą na czole, zda się, z marmuru wykutem,
Myślisz zapewne o mnie z żalem i wyrzutem,
Żem nie pojął twych spojrzeń i w spotkania rano
Minął cię, choć mieć mogłem bez granic oddaną.
Widzisz mię w wyobraźni, jak nad martwą księgą
Schylony, zimnej myśli zbroję się potęgą,
Lub o północy stoję na wieży i w gwiazdy
Patrzący, chłodno badam ich wędrowne jazdy,
Zbywszy się wszystkich tęsknot, jak pustych omamień,
Z sercem skrzepłem, nieczułem i twardem, jak kamień.
Nie przeczuwasz, że codzień, o wieczornej porze,
W przystani cichej patrzę z tęsknotą na morze
I myślę: Oto wiosna przemija już druga,
Jak na tem wód zwierciedle drżała srebrna smuga
Po statku, co Ją uwiózł krając gładkość toni
I zostawiając zmarszczkę wodzie i mej skroni.

28