Page:Staff - Dzień duszy.djvu/69

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been validated.

UPADEK.



Zima bez śniegu... Chmur ołowiem
Zrudziałe pola przytłoczone,
Śpią w opuszczeniu szarem, wdowiem,
Pościeli białej pozbawione...
Zima bez mrozu... niemoc blada...
Siła, co sobą już nie włada...

Przepyszna chwała mocy mej skończona...

Przez rzadki, nagi las
Przerzyna się smuga gorąca,
Szkarłatna smuga ginącego słońca...
Dzień kona — —
Nadszedł mój czas...

O, jakże ciężki smutek mego końca,
O, jakże twardy nieodparty kres
Królów ginących po swej mocy skonie...
Bez żalu i bez łez
Rzucam królewskie godła w głębin tonie:
Berło, koronę i płaszcz purpurowy...
Spokojnie-m na się wziął swój los surowy...