Page:Staff - Dzień duszy.djvu/38

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been validated.

KLĘSKA.



Czekam... Wszystko rozstrzygnąć musi się dziś jeszcze...
Trzy blade, chore siostry me przy świecy siedzą...
Nie widzą mej bladości... o niczem nie wiedzą...
Nagle jedna »Śmierć« szepnie i zbiegły mnie drzeszcze.

Zgasło światło... Rozpękły drzwi... Trzy czarne mnichy
Wnoszą trzy trumny... Siłą siostry me w nie kładą...
Trzech drugich wchodzi... Wloką trzy krzyże i w bladą
Dłoń krzyż wciskają każdej, przerażeniem cichej...

Siostry szepcą modlitwę konania... Jak chusta
Każda biała... Ja w kącie łkam krwawymi smutki...
I znów trzy mnichy... Niosą gliny po trzy grudki...
Każdej siostrze na oczy dwie... trzecią na usta...

I nagle zmilkły modły... Mroki czarne, grube
Padły na moje oczy... O, straszne się stało
Nieszczęście! Biada! Wszystko rozstrzygnąć się miało
Dzisiaj — i rozstrzygnęło się na moją zgubę!...