Page:Staff - Dzień duszy.djvu/161

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been validated.

LATO.



W wieńcach pszenicznych kłosów, z złotym sierpem w dłoni,
Ciosane w głazie twardą, surową robotą
Stoją me Bogi, dumne szlachetną prostotą
A cisza o dojrzałych zbóż gwarzy im woni.

Gotując mi czcigodnych urodzajów święto,
Brzemienne ciężkich plonów powagą dostojną:
Błogosławieństwem pieczy darzą mą skroń znojną,
Łaską swą dobroczynnie słońcem uśmiechniętą.

I jestem dziś pogodny, jak siewca najkrzepszy,
Bo jeden dzień mych trudów od drugiego lepszy
A słońce gna mnie w pracę dobrą, złotą chłostą

I pocałunki swoje ojcowskie, kapłańskie
Sieje w serce. — O, lato ty moje pogańskie!
Że też to wszystko stało się tak dziwnie prosto!...