Page:Staff - Dzień duszy.djvu/160

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been validated.

ORACZ.



Jedna ogromna chwila przeniknięcia siebie
Jasnowidzeniem nocy mej przedarła głusze
I zakląłem się święcie na mą młodą duszę,
Że nie ustanę w drodze! Jak słońce na niebie!

I podjęciem zuchwałej pracy chęć swą korcę,
Aby ugornych łanów swych jałowe smugi
Przetrząsnąć aż do głębi cierpliwymi pługi
I wszystkie dni swe trawię na wytrwałej orce.

Aż raz o świcie lemiesz mi o głaz się zatnie
I wyrzuci z pod skiby, trącon dłońmi memi,
Jakieś kamienne, dawne, święte pogan Bogi...

Spojrzę, a w głaźnych twarzach lśnią uśmiechy bratnie
I cieszę się, wspomniawszy swej świątnicy progi
Sieroce, żem im Bogi — wydobył ze ziemi.