Page:Staff - Dzień duszy.djvu/155

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been validated.
145
POŁUDNIE WŁÓCZĘGI


Lawiną złotych deszczów szaleją nieb stropy!
Zanurzmy się w tym lata ogromnym kielichu,
Wezbranym bujnem zbożem! W tych kłosów zatopy
Paść, tarzać się w gorących wybuchach rozkwitu,
W tej rozkoszy, w tem szczęściu otchłannem dosytu,
W tej słonecznej rozpuście zbytku i przepychu!

O, szczęśliwy po trzykroć, kto wszystko utraci!...
My włóczęgi bezdomne nie mamy nic swego
A jakżeśmy cudownie, bajecznie bogaci!
Bo stokroć bardziej wino smakuje nie nasze
A my złodzieje lata i słońca złotego!
To nasz zysk, co ukradkiem... gdy ból nie na straży!
Gdy idąc w drogę biodra sakwami opaszę
Pustemi, wiem: nie stracę nic! żadna mi szkoda!
A Bóg wie co mi w drodze się może nadarzy!
Nam cały świat to jedna cudowna przygoda!...