Page:Staff - Dzień duszy.djvu/139

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been validated.



III.

 

W żywiczną zieleń sosen swojej biednej strzesze
Stroję czoło, choć krzywa, zapadła i chroma.
W wnętrzu jej rozścielona rozzłoci ją słoma,
Ściany jej polnych kwiatów woniami owieszę.

Dusza ma w dom swój wraca z błąkań, a w uciesze,
Bo z plonem cierpliwego dnia pracy. Rękoma
Zakrywa zawstydzone oczy, bo się sroma,
Że tak nieufnie wiodła na rolę lemiesze.

Prowadzą ją mych tęsknot swaty dziewosłębie.
Znużona szczęściem pracy wiedzie w dom najcichsze,
Pogodne dziecię — radość — chwil dobrych podrzutka.

I jak kmieć po roboczym dniu na chaty zrębie
Siada, patrząc z pogodą, jak pora dnia krótka
A pilna złotem ziarnem napełnia jej spichrze.