Page:Staff - Dzień duszy.djvu/13

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been validated.

STRAŻNIK.



Wsparty o granit skały, na morze bezdenne
Nieznużonem spojrzeniem wiecznie patrzeć muszę,
Na statki swe krążące w wirów zawierusze...
O, nieznużone, wieczne czuwanie bezsenne!

Całą męką nadludzko wytężonych oczu,
Całym wysiłkiem woli stopionej w spojrzenie,
Ciężkie swe statki dźwigam nad głębin bezdenie,
Dzierżę je na powierzchni wód skrytych w pomroczu.

I jeśli teraz blada senność mnie ogarnie,
Jeżeli mi powieki znużone opadną,
Jeśli mnie wyczerpanie w sny zwali kamienne:

Cała zdobywcza flota ma zatonie marnie,
Ładowne me okręty wszystkie pójdą na dno...
O, nieznużone, wieczne czuwanie bezsenne!