Page:Sny o potędze.djvu/99

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.
95
PIEŚŃ O OCZACH

Wlewa w nie złotych płynów gorejące strugi,
Które wzbierają w piersi płomienistym żarem.
Kochanku! Duszę całą dla cię spłomieniłam!
Dla tęsknoty twej drogę w moje serce wyłam!
Przylgnij spragnioną piersią do mej piersi bieli
I pożary w niej wrące wyczuj przez me cíało!
Weź w swą pierś mą pożogę, weź w siebie mię całą
I pij z mej duszy wieczny żar, aż nas spopieli!”

Ciche kobiece oczy! O, tonie jeziorne!
Jakiś kobold, zazdrosny pan skarbów bajecznych,
Ukrył w głębinach waszych dziwy cudów wiecznych!
Światy kobiecych oczu! O, tonie jeziorne,
W dzień milczące błękitów odbitych posową,
O, jak cudowną skarbów tajemnych wymową
Mienią się głębie wasze w godziny wieczorne!

W ciemnych oczach wulkany palą się tłumione
I obwieszczają żarów spętanych zwycięstwo.
Błyskawice drgną czasem w mroku utajone
I gorące westchnienie przebiega drzew gęstwą:
„O przyjdź z weselną pieśnią w mą białą komnatę
I puhar mój napełnij twego serca żarem.
Weselną, strojną złotem przywdziejemy szatę
I na łoże z róż padniem upojeni czarem!
W dziewictwa mego bieli, co świeci jak słońce,
Lecz lodem duszę mrozi, twojego przybycia
Czekam, byś zbudził we mnie pocałunki wrące
I uściskiem uściski me wskrzesił do życia!