Page:Sny o potędze.djvu/50

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.
46
ZAPOMNIANE SŁOWA


A i ja płaczę za czemś, co nigdy nie było
I o czem, że nadejdzie, nikt nie niesie wieści;
A i ja chcę odlecieć tęsknot moich siłą,
Lecz nie wiem dokąd; także w mej piersi się mieści
Ukryta tajemnica, której nie znam treści.
 
I nigdy dusza moja o tem się nie dowie
W cichej z zorzą, posągiem i brzozą rozmowie.
 
Bo gdy przyszedłem na ten świat posępny, mroczny,
Jak okręt z mórz bezdennych do nudnej przystani,
Zapomniałem słów jakiejś mowy nadobłocznej,
Której mnie uczył wielki Bóg tajnej otchłani.
Nie tych słów, co z ust brata lub kochanki słyszę,
Lecz słów, któremi mówię z brzozą rozpłakaną,
Gdy rozpuszczone włosy na wietrze kołysze;
Któremi mówię z zorzą, gdy z grzywą rozwianą
Promieni o zachodzie ucieka w bezbrzeża;
I z posągami, które nad śpiącą aleją
Parku, nocą marmurem swoich ciał bieleją,
Kiedy je księżyc srebrem swych blasków wyśnieża.