Page:Sny o potędze.djvu/27

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

MELODYE ZMIERZCHÓW.

 Autorowi „Melodyi Mgieł”
 К. TETMAJEROWI.

 
Porzućmy groty głuche, gdzie dzień nas zepchnął złoty,
Na świat biegnijmy, chyże na ziemię zwróćmy loty!
Zapada jasne słońce. Szybko jak błyskawice,
Lećmy dłoniami mroku zakryć słońcu lice,
W przepaści je zepchniemy, na złoty pył potłuczem
I wzlecim popod niebo żórawi ciemnych kluczem.
Potem się rozpierzchnijmy na wszystkie świata strony
I cicho rozwiewajmy zmierzchowych szat welony.
 
Obleczmy w czarny jedwab jeziora szybę gładką,
Biegnijmy czoła szczytów obrzucać cieniów siatką,
A gdy spotkamy słońca promień lub blask zbłąkany,
Tropmy go przez gór grzbiety, lasy i śpiące łany;
A gdy ścigany w wody zwierciadło ciemne wpadnie,
Gońmy go wśród fal cichych i w muł zagrzebmy na dnie;
Gdy w jar się skryje, wpędźmy w najgłębsze go szczeliny
I zasnuwajmy szarą tkaniną pajęczyny.

Leśmy wiotkie i ciche w sioła, w uśpione chaty,
Z serc ludzkich smutków gorzkich wykradać plon bogaty