Page:Sny o potędze.djvu/110

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.
106
ŚLEPIEC SPĘTANY

I na złotych strunach włosów
Wygrywa mdlejącą melodyę,
Wonną melodyę słodkich pocałunków,
Słyszę twój szept
I rozumiem twe słowa, choć są takie dziwne.
Mówią mi one, że skrzydłom sokolim
Śmieje się jasny szlak podniebnych lotów,
Że tam w oddali na serca stęsknione
Czeka bezbrzeże rozzłoconych światów,
Gdzie każda dumna myśl, szał każdy górny
Gwiazdą ziszczenia zawisa nad czołem,
Gdzie woń zwycięska róż i blask dyamentów
Grający złotą fanfarę objawień,
Wiążą się w wielką wspaniałą melodyę,
Co jest harmonią szczęścia bóstw słonecznych.

O, zmilknij! Stłum swój szept!
Nie mów o drodze do światów wyśnionych!
Wszakże w dniu moich urodzin
Bezlitośnie wyłupiono mi oczy
I odtąd tłoczy wieczna noc moje źrenice
Ołowianymi palcami ślepoty!
Nie mów o drodze do światów wyśnionych!
Bo zanim stopy me stąpać umiały,
Spętano nogi me kajdan żelazem!
Nie mów o drodze do światów wyśnionych!

Jeśliś jest ową ciemną mocą,
Co z najtajniejszych skrytek naszych dusz