Page:Sny o potędze.djvu/103

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.
99
PIEŚŃ O OCZACH

Mienią się głębie wasze w godziny wieczorne!
 
„I błogosławiony owoc żywota twego...”

Ziszczony macierzyństwa sen jasną pogodą
Stroi kobiety duszę królewską i młodą,
W oczach poczucie szczęścia lśni dumnym spokojem:
„O, sny o mej piękności, sny o szczęściu mojem!
Nie przychodźcie już do mnie, jak w dawne wieczory,
By ze mną wieść obietnic pełne rozhowory.
Miłości mojej cudny kwiat w owoc się iści
Pod ochroną mej pieczy, jako w cieniu liści,
Kwiat dziewiczego ciała rodzi złote grono,
Co dojrzewa pod mego serca wierną strażą.
Odejdzie mgliste marу dawne w dal minioną.
Oto idą i czoło tchem swym mi pomażą
Duchy, co zapładniają pyłem łona kwiatów
I przyjdą władne moce rodzących się światów
I ziemi urodzajnej duch potężny, wielki
I duch płodnej Cybeli, szczodrej rodzicielki.
I przyjdą wszystkie siły tajemne, wspaniałe,
Skłonią mi się i stopy ucałują białe
A Ziemia powie: Dzięk ci! Czynisz mię szczodrzejszą,
Bo więcej ust się karmić będzie z moich płodów.
Przez ciebie nigdy łaski me się nie umniejszą. —
A Piękno powie: Czary gór, jezior, ogrodów
Rozrzucam. Sieję perły, aby dusze czyste
Stroiły się w me skarby tęczowe, świetliste
I z każdą nową duszą ludzką piękną, wniosłą
Jam bogatsze. Dzięk niosę! Me królestwo wzrosło! —