Page:Romuald Minkiewicz - U wiecznych wrót tęsknicy.djvu/96

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been validated.

 Wszakżem wyszedł po to, bym gubił wiecznie.
 Lecę dalej — ptak niebieski — w inne pukać wrzeciądze.
 Nie gardzę niczem.

»Prawica niechaj nie wie, co czyni lewica!«

 I radzę ci, bracie, czyń odtąd to samo.

»O bracie, dobrej rzeczy ziemskiej gardzicielu!
Toć nie duma, lecz jeno zemsta w sercu twojem
Na sadach, że tak mało ich w drodze do celu
I źródłach, że tak rzadko stykasz się ze zdrojem.

Rozwiązuję ci dłonie. Idź i nie grzesz więcej
Przeciw sobie i życiu...«

(Gałąź kwitnąca).

 Leć, goń chwile!
 Carpe diem!

»Nie bój się przebudzenia. Nazbyt słodka chwila,
Ażeby wszystko po niej nie było goryczą!«

Leć dalej, goń inne, najrozkoszniejsze.
Leć, jak ja lecę, ja —

»Włóczęga, król gościńców, pijak słońca wieczny,
Zwycięzca słotnych wichrów, burz i niepogody,

Niewierny wszystkim prawdom i sam z sobą sprzeczny«.

(Ptakom niebieskim).

 Lecę, wciąż lecę, gdziebądź, byle dalej.
 Hej! oto znowu chwila: