Page:Romuald Minkiewicz - U wiecznych wrót tęsknicy.djvu/103

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.

 Sam wiesz najlepiej.
 Zbyt dobrze znasz mistrza twego Zaratustrę, z któregoś nie jeden tom przełożył i niejedno w pieśni twej poczerpnął. Znasz jego tytańskie zasady:

 »Zwiesz się wolnym?...
 Wolny — od czego? Lecz cóż to Zaratustrę obchodzić może?
 Jasno niech mi twe oczy zwiastują, ku czemu wolny.
 Czyś jest nową siłą i nowem prawem? Czyś jest nowym ruchem? z siebie toczącem się kołem?...
 Zali zdołasz nadać sobie swe zło i dobro i zawiesić wolę swą nad sobą, jako Zakon? Zali potrafisz sędzią być sobie i mścicielem własnego zakonu?

 O wolo ma! Wszelkiej odwrotnico niedoli, ty mojej doli musie niechybny!...
 Ty duszy mojej zrządzenie, które przeznaczeniem zowę!

 Ty we mnie będące! Ty nademną!«

 I znasz tak dobrze, przekładasz na polski mistrza twego Leonarda z Vinci i jego przedziwnej głębi i czystości maksymy, jak ta np.:

 »Non si può avere maggior signoria che quella di sè medesimo« (Niemasz większego władztwa nad władanie sobą samym),

maksymy, z których płynie nakaz:

 Będziesz tak żył, by przeznaczenie twoje — wizję świata twego urzeczywistnić.